niedziela, 30 listopada 2014

Bioderma Sebium Global

Osoby z cerą tłustą, trądzikową chyba znają ból szukania idealnych kosmetyków. Nie jest to łatwe zadanie i ja coś o tym wiem. Mam swoje typy, aczkolwiek ideału jeszcze nie znalazłam.. A może jednak? Zapraszam na recenzję kremu przeciwtrądzikowego Sebium Global z Biodermy.
Muszę przyznać, że bardzo podoba mi się spłaszczone opakowanie z bardzo prostą szatą graficzną. Typowe dla dermokosmetyku, bardzo w moim stylu. W dotyku jest "matowe", o ile ma to sens :). Co prawda nie jest przezroczyste, ale można wyczuć ile produktu jeszcze pozostało. Za 30ml kremu musimy zapłacić ok. 40,00pln, w zależności od apteki.
Tubka jest solidnie zakręcana, a produkt wyciskamy przez mały otwór. Co prawda najlepszym rozwiązaniem według mnie są pompki, ale ten sposób również jest wygodny.
Krem jest dość rzadki i "śliski". Dobrze rozprowadza się go na twarzy, potrzebna jest niewielka ilość, więc spokojnie wystarczy na ok. 2 miesiące codziennego używania. Ciężko opisać mi zapach, ponieważ nie zwracam na niego większej uwagi- jest delikatny i w niczym nie przeszkadza.
Informacje od producenta:
Na rynku dostępnych jest mnóstwo produktów przeciwtrądzikowych, ale skąd przeciętny konsument ma wiedzieć co wybrać? Tak naprawdę nie ma na to odpowiedzi, bo każda skóra jest inna, ma inne potrzeby i inaczej reaguje na dane substancje aktywne. Jak u mnie sprawdziła się Bioderma?
Muszę przyznać, że to moje pierwsze zetknięcie z firmą. Uznaję je za udane, choć nadal mam problem z tłustą cerą i wypryskami. Tak jak wspominałam, krem łatwo się rozprowadza, wchłania się bardzo szybko. Nie stanowi on przeszkody dla podkładu, nadaje się pod makijaż. Po użyciu skóra nie świeci się, ale nie zauważyłam, by produkt miał znaczący wpływ na ogólne przetłuszczanie się jej. Ten kosmetyk stał się moją bezpieczną opcją, ponieważ pod żadnym względem mi nie szkodzi, nie pogarsza stanu cery. Niestety nie mogę go też nazwać cudotwórcą, bo problem jak był, tak jest nadal. Nie zauważyłam u siebie żadnego złuszczania (czyżbym była aż tak gruboskórna?!). Jednak krem utrzymuje moją skórę w ryzach, niektóre wypryski "dusi" zanim zdążą urosnąć, przyspiesza proces gojenia. Nie wiem, czy zdecyduję się na kolejne opakowanie, ponieważ produkt ani mnie nie zauroczył, ani nie zawiódł. Sięgając po niego wiem, że to coś sprawdzonego, ale mam też świadomość, że nie "uzdrowi" mojej skóry :).

czwartek, 27 listopada 2014

Bath&Body Works balsam do ciała Warm Vanilla Sugar

Kiedyś po balsam do ciała sięgałam od święta. Moje lenistwo przekraczało wszelkie granice, a później dziwiłam się, że mam tak suchą skórę.. :). Poszłam po rozum do głowy i obecnie co wieczór sięgam po jakiś "nawilżacz". Dziś opowiem Wam o balsamie do ciała Warm Vanilla Sugar z Bath&Body Works. Brzmi smakowicie, prawda?
Opakowanie jest typowe dla balsamów tej firmy. Przezroczysty plastik, do tego naklejka z ładną szatą graficzną. W cenie 49,00pln dostajemy 236ml produktu.
Balsam wydobywamy przez niewielki otwór po naciśnięciu opakowania w odpowiednim miejscu. Nie mogę powiedzieć, żeby było to niewygodne, ale pod koniec musiałam już odkręcać całą nakrętkę (dobrze, że jest to możliwe!).
Sam produkt ma mleczny kolor i dość rzadką konsystencję.
Informacje od producenta:
Zacznę może od tego, że przez rzadką konsystencję i niewielką objętość balsam nie starcza na zbyt długo- ok. 3 tygodnie codziennego używania (tylko na nogi). Dobrze się rozprowadza i szybko wchłania. Po użyciu nogi są bardzo miękkie i gładkie, do tego nawilżone. Jednak z efektu nawilżenia nie jestem do końca zadowolona, to raczej balsam dla mało wymagającej skóry- na dłuższą metę nie poprawia jej stanu, ma działanie krótkotrwałe. Dlatego uważam, że 49zł to zdecydowanie za dużo w tym przypadku. Jednak jest jedna rzecz, która jest w kosmetyku Bath&Body Works wyjątkowa.. Coś, z czym jeszcze się nie spotkałam i mimo niewystarczających właściwości pielęgnacyjnych, pokochałam ten balsam! Chodzi oczywiście o zapach. Jest intensywny, ale niedrażniący. To słodkie, waniliowe ciasteczka, po użyciu zawsze miałam lepsze samopoczucie :). Produkt działa jak perfumy, ponieważ piękna, słodka woń utrzymuje się na skórze długie godziny. 
Jak widzicie, nie jest to ideał, ale jednak ma to "coś". Jeśli macie mało wymagającą skórę i lubicie tak intensywne zapachy to warto choćby raz wypróbować.

niedziela, 23 listopada 2014

Jesienny makijaż wieczorowy

Przeglądając archiwum wpisów stwierdziłam, że dawno nie było żadnego makijażu! Dziś miałam luźny dzień i postanowiłam coś zmalować, dlatego zapraszam na post z cyklu "więcej zdjęć niż tekstu". Zainspirowały mnie do tego również nowości z firmy Deni Carte, które mam przyjemność testować. Zakochałam się w palecie cieni, rzęsach i podkładzie, a pomadkę musiałam trochę "podrasować". Moim celem był jesienny makijaż wieczorowy i.. sami oceńcie, czy Wam się podoba :).
Użyte produkty:
Dr Irena Eris ProVoke modelator twarzy / E-naturalne puder bambusowy / e.l.f. korektor pod oczy / Deni Carte Excellent Matt fluid / Deni Carte pomadka do ust z lusterkiem (nr 10) / Golden Rose 2000 pomadka do ust (nr 119)
Hean Stay On baza pod cienie / Deni Carte sztuczne rzęsy Glamour HT-84 / Deni Carte paleta cieni Inspired by Nature / Dr Irena Eris ProVoke kredka do brwi (blonde) / Eveline Art Scenic żel do brwi (brązowy) / Eveline SOS Lash Booster / Eveline Magnetic Look tusz do rzęs / Essence kredka do oczu (biała) / Avon kredka do oczu (czarna) / Wibo eyeliner (czarny)

poniedziałek, 17 listopada 2014

Z pamiętnika "tłuściocha".. puder bambusowy z e-naturalne

Im większą mam styczność z produktami naturalnymi, tym bardziej się do nich przekonuję. Dziś (uwaga, spoiler) będę się zachwycać pudrem bambusowym ze strony e-naturalne.
Puder przychodzi do nas w białym, plastikowym i odpowiednio podpisanym opakowaniu. Dostępny jest w dwóch wersjach: 10,40pln/10g i 24,70pln/25g. Posiadam pierwszą wersję i uwierzcie, że ta "mała" ilość wystarczy Wam na długie miesiące :). Do zestawu nie jest dołączone opakowanie z sitkiem, trzeba je dokupić za 3,70pln (lub wykorzystać takie, jakie macie w domu).
Pudełeczko jest bardzo dobrze zabezpieczone przed wydostaniem się pudru na zewnątrz. Duży plus, ponieważ powszechnie wiadomo, że takie produkty bardzo lubią się pylić.
Opakowanie na puder jest również plastikowe, może nie powalającej jakości, ale na pewno się nie łamie podczas użytkowania. Z sitka jestem również zadowolona, z łatwością wydobędziemy odpowiednią ilość produktu, nie wysypując przy tym wszystkiego na około :).
Informacje od producenta:
Puder bambusowy to biały i bardzo lekki proszek będący roślinną alternatywą dla pudrów mineralnych, będący w 100% produktem roślinnym, naturalnym. Jest dedykowany szczególnie do skór przetłuszczających się i mieszanych. Ma zdolność wysokiej absorpcji nadmiaru sebum, pozostawia skórę na bardzo długo matową oraz jedwabiście gładką.
Ponad 90% pudru stanowi zmikronizowana krzemionka, która optycznie wygładza skórę, dając wrażenie wypoczętej, z idealną poświatą. Działa antybakteryjnie, przeciwtrądzikowo, wspomaga gojenie się ran, łagodzi podrażnienia oraz reguluje pracę gruczołów łojowych. Niweluje zmarszczki na skórze tłustej (nie zalecany do skóry suchej!).
Produkt może być stosowany jako samodzielny kosmetyk lub może stanowić bazę wygładzająco-matującą do innych pudrów. Może z powodzenie zastąpić talk, glinki lub miki w innych pudrach. Do pudru bambusowego można dołożyć pigmenty, aby uzyskać cielisty kolor.
Puder jest produktem niekomedogennym - nie zatyka porów, jest neutralny i z powodzeniem może być stosowany do matowienia kremów z filtrami przeciwsłonecznymi.
Puder bambusowy otrzymywany jest ze specjalnego gatunku bambusa porastającego lesiste wzgórza Indii. Drzewo bambusowe jest najszybciej rosnącą rośliną na świecie osiągającą wysokość aż do 35-40 metrów. Puder otrzymywany jest z rdzenia łodyg tego drzewa, bardzo bogatych w krzem. Po odpowiednim zmikronizowaniu otrzymujemy pyłek, którego wielkość cząstki wynosi do 5 mikronów.
Sam puder jest biały i bardzo drobno zmielony. Nie bieli twarzy i świetnie matuje, wykańcza cały makijaż. Najlepiej sprawdzi się u cer tłustych (jak moja) i mieszanych. Nie daje uczucia ściągnięcia, choć efekt końcowy można kontrolować, w zależności od użytego "narzędzia" (puszek, bardziej lub mniej zbity pędzel). Ja najbardziej lubię nakładać go pędzlem Glam Brush T3- dostaję idealny mat, nadal jednak wyglądający naturalnie. Który "tłuścioch" o tym nie marzy?! 
Jest to puder bambusowy 100%, pochodzenia roślinnego, naturalnego. Wydajność przewyższyła moje oczekiwania, do tego bardzo niska cena.. IDEAŁ, który bije na głowę wszystkie pudry drogeryjne :). Przy użyciu tego kosmetyku pobiłam rekord matowej buzi- dobre kilka godzin, co jest dużym sukcesem. Po tym czasie wystarczy odcisnąć w chusteczkę/bibułkę nadmiar sebum i można dalej podbijać świat. Produkt nie jest komedogenny, w żaden sposób mi nie zaszkodził. To na pewno najlepszy puder jakiego dotychczas miałam okazję używać, więc polecam z czystym sumieniem :).

wtorek, 11 listopada 2014

Wrażenia po trzymiesięcznej kuracji Priorin Extra + zdjęcia!

Ostatnio na Facebook'u zapowiadałam recenzję suplementu diety Priorin Extra. W sierpniu było o nim bardzo głośno, różne akcje, konkursy, sama pisałam o nim tutaj, a potem... wszystko ucichło. Działa, nie działa? Nie wiadomo. Właśnie skończyłam całą trzymiesięczną kurację, więc przychodzę z pełną recenzją oraz aktualizacją włosów.
Opakowania są duże, ponieważ muszą pomieścić w środku 4 listki, które łącznie zawierają 60 kapsułek. Pełna kuracja trwa 3 miesiące, 2 tabletki dziennie. Zużyłam więc trzy pełne opakowania.

Dla przypomnienia informacje od producenta:
Tabletki są brązowe i niestety dość duże. Śliska powłoczka może ułatwiać połykanie, ja nie miałam z nim problemów, ale wiem, że niektórzy mają. 
Muszę przyznać, że suplement brałam regularnie, maksymalnie 3 razy zdarzyło mi się zapomnieć, więc opinia jest jak najbardziej wiarygodna. Jaki był stan wyjściowy moich włosów? Nie mam dużych problemów ze zniszczonymi kosmykami, ponieważ nigdy ich nie farbowałam, do tego nie suszę, nie prostuję, nie kręcę- jednym słowem nie narażam na żadne niepotrzebne straty. Różnie się układają w zależności od stosowanych kosmetyków, ale nigdy ich nie stylizuję. Poza tym są gęste, jest ich dużo i bardzo źle wyglądają ścięte na prosto :). W okresie wrzesień-grudzień bardzo wypadają, rok temu był chyba "rekord" (jeśli można to tak nazwać..)- leciały garściami przy samym dotknięciu. W tym roku chciałam tego uniknąć, dlatego zaczęłam brać suplement. Czy pomógł?
Tak naprawdę mam mieszane uczucia. W momencie rozpoczęcia kuracji wypadanie było tylko lekko wzmożone, po ok. 2 tygodniach unormowało się. A później było na przemian. Raz wypadało więcej, raz mniej. Obecnie gubię więcej włosów niż powinnam, ale nie w takim stopniu by wzbudzało to mój niepokój. Mam wrażenie, że tabletki hamowały i nie dopuszczały, by wypadanie osiągnęło tak wielki poziom jak rok temu, ale nie zlikwidowały problemu całkowicie. Póki co jestem zadowolona ze swoich włosów i tak jak pisałam- lekko wzmożone wypadanie nie niepokoi mnie. Ale w jakim stopniu pomógł mi suplement? Tego mogę się tylko domyślać :).
Niestety do zakupu nie zachęca cena, która jest bardzo różna w zależności od aptek- ale wszędzie bardzo wysoka. Koszt miesięcznej kuracji to (na stronie producenta) 88,00pln, a to trzeba pomnożyć razy trzy..
Bardzo zadowolona jestem z przyrostu. Na pewno miały na niego wpływ tabletki, choć i bez nich włosy mi szybko rosną. Po trzech miesiącach jestem nareszcie w miarę zadowolona z długości, ale zapuszczam dalej! Za jakiś czas czeka mnie ponowne cieniowanie, by fryzura lepiej się układała, ale i tak.. jest fajnie :).
Przepraszam za zdjęcia włosów, nie mam z tym kompletnie doświadczenia, ale starałam się jak mogłam, by odwzorować rzeczywistość :).

poniedziałek, 10 listopada 2014

Lakier do paznokci Flash Quiz Cosmetics

Uwielbiam wszystko co kosmetyczne, ale do paznokci mam dwie lewe ręce. Lubię mieć ładny manicure, ale nie cierpię go wykonywać, to nie dla mnie. Jednak samo się nie zrobi, więc i swój zbiór lakierów mam :). Dziś recenzja lakieru do paznokci Flash z Quiz Cosmetics.
Buteleczka jest masywna, szklana i zgrabna, mieści 11ml. W sklepach znajdziemy lakier w cenie ok. 5,00pln.
Informacje od producenta:
Pędzelek jest płaski i dość szeroki, wygodnie się z nim pracuje. Dopasowuje się do kształtu płytki.
Do wyboru mamy wiele kolorów, ja akurat jestem w posiadaniu krwistej, soczystej czerwieni. Paznokcie prezentują się bardzo elegancko i klasycznie, a jednocześnie zwracają na siebie uwagę. Lakier nie smuży, do pełnego krycia potrzebne są dwie warstwy. Jest średnio gęsty i schnie przyzwoicie- może nie szybko, ale z pewnością da się wytrzymać. To ważne dla tak niecierpliwej osoby w tym temacie jak ja.
Produkt nie posiada w sobie żadnych drobinek, ale ma wykończenie "na wysoki połysk". Naprawdę ładnie wygląda i szkoda, że tylko 2 dni. Później zaczyna odpryskiwać. Jednak należy wziąć pod uwagę, że moja płytka jest dość słaba i oporna.

sobota, 8 listopada 2014

Lirene EMOLIENT: odżywcze serum SOS

Produkty do pielęgnacji ciała Lirene znam od dawna i bardzo sobie cenię. Większość z nich się u mnie sprawdza, dlatego bardzo entuzjastycznie zareagowałam na wiadomość o nowej serii EMOLIENT. Dziś przedstawię Wam odżywcze serum SOS, które kilka dni temu sięgnęło dna.
Plastikowa tubka ma bardzo przyjemną dla oka szatę graficzną- nieprzesadzoną i schludną, podoba mi się! Opakowanie jest na tyle elastyczne, że bez problemu można wycisnąć odpowiednią ilość produktu. Pod koniec przecięłam tubkę i z ciężkim sercem zużyłam resztkę.. :). Za kosmetyk zapłacimy ok. 25,00pln/150ml.
Zamknięcie jest szczelne i trwałe, nic nie uległo zniszczeniu. Specjalne wgłębienie ułatwia otwieranie.
Kosmetyk wydobywamy przez niewielki otwór. Serum jest białe, ma zwartą konsystencję, co doskonale widać na poniższym zdjęciu. Pachnie delikatnie i przyjemnie, nie drażni nosa.
Informacje od producenta:
Dlaczego tak ucieszyłam się z emolientowej serii Lirene? Mam problem z suchą i bardzo wrażliwą skórą nóg. Z suchą skórą walczymy wewnętrznie (nawadnianie organizmu) oraz zewnętrznie (nie tylko nawilżanie, ale także uzupełnianie płaszcza hydrolipidowego skóry, zapobieganie wyparowywaniu wody). Dlatego ważną kwestią w pielęgnacji są emolienty. Uważam, że nowa seria firmy jest dobrą alternatywą dla aptecznych kosmetyków- możecie więc już się domyślić, że jestem bardzo zadowolona z działania.
Mimo treściwej konsystencji, produkt bardzo dobrze rozsmarowuje się na skórze. Wchłania się po chwili, ale nie do końca- pozostawia na skórze tłustawy, ochronny film i przypominam, że taka jest rola emolientów. Po użyciu nogi są fantastycznie gładkie i miękkie- mogłabym wciąż je dotykać! Serum koi wszelkie podrażnienia i zapobiega ich powstawaniu (sprawdziło się u mnie po depilacji). Skóra staje się bardziej elastyczna i bardzo dobrze się prezentuje. Rzeczywiście jest natłuszczona i podnosi się poziom jej nawilżenia. Przy codziennym użytku (raz dziennie- wieczorem) produkt wystarczył mi na miesiąc. I na pewno sięgnę po niego jeszcze nie raz, ponieważ jeszcze nigdy nie byłam aż tak zadowolona z drogeryjnych produktów do pielęgnacji ciała! Jestem na etapie testowania balsamu z tej samej serii i póki co zapowiadają się same hity :).