Jeśli jeszcze rok temu ktoś by mi powiedział, że będę używała olejków do pielęgnacji twarzy, to.. wyśmiałabym go :). Coś tłustego na przetłuszczającą się cerę? Absurd! Na szczęście dzięki moim studiom oraz internetowi mogłam się trochę dokształcić. Teraz nie mam nic przeciwko, a wręcz przeciwnie- chętnie próbuję! Jeśli chcecie dowiedzieć się jak sprawdziła się u mnie upiększająca kuracja do twarzy i szyi Magic Rose z Evree to zapraszam na recenzję.
W kartonowym opakowaniu mieści się szklana buteleczka, wygodna w użytkowaniu. Za 30ml zapłacimy ok. 30,00pln.
Informacje od producenta:
Opakowanie wyposażone jest w pipetę, za co duży plus- to idealny sposób na odmierzenie paru kropli bez brudzenia wszystkiego dookoła. Olejek jest oczywiście tłusty, pachnie delikatnie i bardzo przyjemnie (zapach różany, niechemiczny). Próbowałam go używać na różne sposoby, według zaleceń producenta. Kosmetyk polecany jest dla skóry mieszanej, ale również dla tłustej (melduję się!).
Magic Rose radzi sobie z demakijażem twarzy, ale przy oczach trzeba wspomóc się czymś silniejszym. Dlatego używałam go w ten sposób tylko sporadycznie. Nigdy nie zdarzyło mi się zaaplikować go pod makijaż ze względu na to, że rano się zawsze spieszę, a olejek potrzebuje trochę czasu na wchłonięcie. Za to idealnie nadaje się na noc, jako "wzbogacacz" (tak, zdałam maturę z języka polskiego) kremu, maseczki lub też przed zastosowaniem kremu właściwego. Rano budzimy się z rozjaśnioną, mięciutką i idealnie nawilżoną skórą, wszystkie podrażnienia znikają.. Miód, malina! Niestety jest jedna rzecz, która powstrzymuje mnie przed regularnym stosowaniem "magicznego" olejku- po paru dniach pojawiają się u mnie niemiłe niespodzianki w postaci wyprysków. Przy użyciu od czasu do czasu nic się nie dzieje, dlatego przy takiej częstotliwości na pewno wystarczy mi na długo. I bez tego jest bardzo wydajny. Kosmetyk świetnie nadaje się też do masażu twarzy. Co prawda ja wykonuję go trochę inaczej, niż producent pokazuje na opakowaniu, ale sens jest zachowany. Taki zabieg uelastycznia skórę i poprawia krążenie, a dodatkowo ma właściwości relaksacyjne (najlepiej, jeśli masaż wykonuje nam ktoś inny).
Kiedyś robiłam taki masaż cery ale przy użyciu kremu teraz mam hopla na nakładanie kremu pod oczy w specyficzny sposób kiedyś o tym napiszę. :D
OdpowiedzUsuńMam wersje rekonstruktor i bardzo lubie.
OdpowiedzUsuńrok temu również nie wyobrażałam sobie stosowania olejków na moją tłustą cerę:P ale jak to mówią, tylko krowa nie zmienia poglądów:P
OdpowiedzUsuńJa mam essential oils, ale drażni mnie, że długo sie wchłania... Pod makijaż to sie absolutnie nie nadaje :D
OdpowiedzUsuńit seems so great..i want to try it
OdpowiedzUsuńBardzo go lubię! Ostatnio tuninguję nim słaby micel :D
OdpowiedzUsuńNie miałam jeszcze kosmetyków Evree, ale bardzo mnie one kuszą. Boję się olejków używać na twarz, bo mogą mi po nich wyskakiwać syfki :/
OdpowiedzUsuńchyba muszę się mu bliżej przyjrzeć :)
OdpowiedzUsuńA myślałam, że jestem jedyna której po kilku dniach po stosowaniu tegu mixu olejków wyskakują wypryski ;/
OdpowiedzUsuńSzkoda że olejek nie składa się z samych olejów. Według mnie te dodatki są zbędne.
OdpowiedzUsuńMogłabym podpisać się pod Twoim wstępem, też myślałam, że olejki nie są dla mnie ;) Teraz używam codziennie, a Magic Rose służy mi idealnie.
OdpowiedzUsuńja do twarzy nie potrzebuję takich rzeczy, ale jak widzę skład to do włosów, jak znalazł ;o
OdpowiedzUsuńJa jestem sucharkiem i od dwóch dni stosuję rekonstruktor czyli inną wersję tych olejków i już jestem zakochana:)
OdpowiedzUsuńPiękny jest zapach tego olejku. Mógłby się tylko szybciej wchłaniać ;)
OdpowiedzUsuńjuż wiele pozytywnych recenzji czytałam na temat tego produktu
OdpowiedzUsuńKusi mnie strasznie i na pewno zakupie jak tylko znajdę się w okolicach Rossmana:)
OdpowiedzUsuńMuszę go wypróbować, mam nadzieję, że u mnie nie wywoła niechcianych gości ;)
OdpowiedzUsuńJa mam olejek regenerujący i fajnie się sprawdza :)
OdpowiedzUsuńWidzę, że olejki ostatnio podbijają blogosferę. Może i ja w końcu się do nich przekonam.
OdpowiedzUsuń