Przebarwienia.. Jestem jedną z tych osób, które mają z nimi poważny problem. Okres jesienny to czas, kiedy myślimy o różnych zabiegach, kuracjach rozjaśniających i złuszczających. Dlatego dzisiaj przychodzę do Was z recenzją duetu z Pharmaceris- oto dermo-ochronny krem wybielający przebarwienia na dzień Melacyd oraz intensywny krem wybielający przebarwienia na noc Melacyd Intense.
Opakowania to proste, plastikowe tubki. Wyglądają bardzo profesjonalnie, są na tyle elastyczne, że można z nich "wydusić" produkt niemalże do ostatniej kropli. Bez problemu można zabrać je w podróż, ponieważ nic nie wycieka, nawet w bogato zapakowanej kosmetyczce :). Każdy z kremów kupimy za ok. 45,00pln/30ml w większości aptek.
Informacje od producenta:
Kremy wydobywamy przez niewielkie otwory, bez problemu można wycisnąć pożądaną ilość. Muszę tu zaznaczyć, że kosmetyki są naprawdę wydajne, używałam ich w zeszłym zimowo-wiosennym sezonie i niebawem wrócę do nich ponownie. Nadal nie "wykończyłam" jednego opakowania.
Konsystencja obydwu produktów trochę się różni. Po lewej krem na dzień- gęsty, zwarty. Po prawej krem na noc- bardziej "żelowaty" i śliski. Niemniej jednak obydwie wersje bardzo dobrze rozprowadzają się na skórze, naprawdę niewiele potrzeba do jednorazowej aplikacji, zresztą podkreślałam już wcześniej ich wydajność. Obydwa w miarę szybko się wchłaniają.
Wersja na noc nie wywołuje u mnie żadnych subiektywnych odczuć. Jedynie przy miejscowym przerwaniu ciągłości naskórka czuję lekkie pieczenie, jest to jednak do wytrzymania. Nic poza tym się nie dzieje- po wchłonięciu buzia jest miękka, przyjemna w dotyku, można iść spać i czekać na efekty :).
Krem na dzień, tak jak już wspominałam, jest gęsty i treściwy. Jak to przy kuracji rozjaśniającej bywa- obecny filtr SPF50+, za co wielki plus. Nie potrzeba żadnej dodatkowej ochrony, bo produkt zabezpiecza skórę przed słońcem, a jednocześnie wspomaga nocną kurację rozjaśniającą. Nawilża cerę, zmiękcza ją i przygotowuje na nałożenie makijażu. Nie zauważyłam żadnego wpływu na trwałość podkładu, jedno drugiemu nie zawadza. Trzeba oczywiście odczekać 10min, aby wszystko się ładnie wchłonęło.
Podczas kuracji nie następuje żadne podrażnienie ani przesuszenie skóry, wszystko odbywa się bezpiecznie i łagodnie. A jednocześnie.. Sami zobaczcie :). Jestem baaaardzo pozytywnie zaskoczona, ponieważ jest to jedna z niewielu kuracji, która u mnie faktycznie działa! Dotychczas sceptycznie podchodziłam do tego typu specyfików, a przebarwień ci u mnie dostatek.. Teraz tylko utwierdziłam się w przekonaniu, że Pharmaceris to jedna z moich ulubionych marek pielęgnacyjnych. Przebarwienia widocznie zbladły, cera się wygładziła i rozjaśniła, wygląda dużo lepiej. Już nie wstydzę się wyjść do sklepu bez makijażu. Nie jest idealnie, ale widać różnicę!
Poniższe zdjęcia różnią się oświetleniem, ale ukazują rzeczywistą różnicę w stanie skóry. Jak to zwykle bywa, nie wszystko da się uchwycić na fotkach, na żywo poprawa jest naprawdę spora.
PRZED:
PO:
Hmmm to może być ciekawe, skusiłabym się nawet :)
OdpowiedzUsuńNie podobają mi się składy :( Kiedyś lubiłam produkty Pharmaceris, ale wycofali mój ulubiony krem i jakoś nic innego mi nie przypadło do gustu.
OdpowiedzUsuńWidać poprawę!
OdpowiedzUsuńWow. Naprawdę dla mnie jest duża różnica, bardzo widoczna :) pozdrawiam i zapraszam :)
OdpowiedzUsuńsuper, że jesteś zadowolona, moja siostra też używała tej kuracji zeszłej zimy
OdpowiedzUsuńNa szczęście nie mam problemu z przebarwieniami :)
OdpowiedzUsuń